Filipczak, Marzena:Jade sobie
- edizione con copertina flessibile 2009, ISBN: 8392951298, Lieferbar binnen 4-6 Wochen Costi di spedizione:Versandkostenfrei innerhalb der BRD
Internationaler Buchtitel. Nicht in deutscher Sprache! Sprachcode: pol. Verlag: Poradnia K, 264 Seiten, L=205mm, B=145mm, Gew.=420gr, [GR: 23600 - TB/Reiseberichte/Reiseerzählungen], [SW:… Altro …
Internationaler Buchtitel. Nicht in deutscher Sprache! Sprachcode: pol. Verlag: Poradnia K, 264 Seiten, L=205mm, B=145mm, Gew.=420gr, [GR: 23600 - TB/Reiseberichte/Reiseerzählungen], [SW: - History / Expeditions & Discoveries], Kartoniert/Broschiert, Klappentext: "Jade sobie" nie jest przewodnikiem pokazujacym turystyczne atrakcje. To opis tego, co widac z okna zdezelowanego autobusu albo hoteliku na ruchliwym bazarze, o czym rozmawiaja klienci lokalnych restauracji, czym sie emocjonuja miejscowe nastolatki. Opis niespieszny, bo autorka nie postawila sobie za punkt honoru obejrzenie wszystkich zabytkow, pojechanie na wszystkie wycieczki i pojscie na wszystkie trekkingi; wybierala to, co ja interesuje najbardziej, jesli gdzies jej sie podobalo zostawala dluzej. Czesc I Jest utrzymana w konwencji blogu. Marzena Filipczak opowiada o ludziach spotkanych po drodze, drewnianych autobusach, ktorymi jezdzila, przydroznych knajpach, w ktorych jadala, malpach, ktore ja pogryzly i szpitalach, ktore ja potem leczyly. O tym, jak nie mogla porozumiec sie z miejscowymi (trudnosci zarowno komunikacyjne, jak i mentalne) i jak ci miejscowi jej pomagali. Czesc II Jest bardziej praktyczna i traktuje o bezpieczenstwie samotnej (i nie tylko) kobiety w podrozy. To odpowiedzi na najczestsze pytania, ktore autorka zadawala sama sobie przed wyjazdem, i ktore inni zadawali jej po powrocie. Od tego: gdzie i jak znalezc porzadny hotel, jak przezyc kradziez pieniedzy, jak to jest podrozowac noca w wagonie pelnym facetow z plecakiem przypietym lancuchem do siedzenia, po odpowiedzi na pytania czy mozna kupic miejscowe kosmetyki (mozna, ale trzeba uwazac na kremy wybielajace) albo pojsc do fryzjera (nie mozna, bo czesto po prostu go nie ma). "Jade sobie" nie jest przewodnikiem pokazujacym turystyczne atrakcje. To opis tego, co widac z okna zdezelowanego autobusu albo hoteliku na ruchliwym bazarze, o czym rozmawiaja klienci lokalnych restauracji, czym sie emocjonuja miejscowe nastolatki. Opis niespieszny, bo autorka nie postawila sobie za punkt honoru obejrzenie wszystkich zabytkow, pojechanie na wszystkie wycieczki i pojscie na wszystkie trekkingi; wybierala to, co ja interesuje najbardziej, jesli gdzies jej sie podobalo zostawala dluzej.
Czesc I
Jest utrzymana w konwencji blogu. Marzena Filipczak opowiada o ludziach spotkanych po drodze, drewnianych autobusach, ktorymi jezdzila, przydroznych knajpach, w ktorych jadala, malpach, ktore ja pogryzly i szpitalach, ktore ja potem leczyly.
O tym, jak nie mogla porozumiec sie z miejscowymi (trudnosci zarowno komunikacyjne, jak i mentalne) i jak ci miejscowi jej pomagali.
Czesc II
Jest bardziej praktyczna i traktuje o bezpieczenstwie samotnej (i nie tylko) kobiety w podrozy. To odpowiedzi na najczestsze pytania, ktore autorka zadawala sama sobie przed wyjazdem, i ktore inni zadawali jej po powrocie.
Od tego: gdzie i jak znalezc porzadny hotel, jak przezyc kradziez pieniedzy, jak to jest podrozowac noca w wagonie pelnym facetow z plecakiem przypietym lancuchem do siedzenia, po odpowiedzi na pytania czy mozna kupic miejscowe kosmetyki (mozna, ale trzeba uwazac na kremy wybielajace) albo pojsc do fryzjera (nie mozna, bo czesto po prostu go nie ma).<