Hermaszewski, Miroslaw:Ciezar niewazkosci
- copertina rigida, flessible 2011, ISBN: 8324213988, Lieferbar binnen 4-6 Wochen Costi di spedizione:Versandkostenfrei innerhalb der BRD
Internationaler Buchtitel. Nicht in deutscher Sprache! Sprachcode: pol. Verlag: UNIVERSITAS, 256 Seiten, L=245mm, B=155mm, Gew.=740gr, 2. Auflage. [GR: 15580 - HC/Zeitgeschichte/Politik (… Altro …
Internationaler Buchtitel. Nicht in deutscher Sprache! Sprachcode: pol. Verlag: UNIVERSITAS, 256 Seiten, L=245mm, B=155mm, Gew.=740gr, 2. Auflage. [GR: 15580 - HC/Zeitgeschichte/Politik (ab 1949)], [SW: - Biography & Autobiography / Military], Gebunden, Klappentext: "Za pare minut przelecimy rownik. (...) Widze, jak horyzont jasnieje. Konczy sie zaledwie 33-minutowa noc kosmiczna. Lecimy w strone Slonca. Krzywizna Ziemi jest wyraznie zaznaczona pasem czerwieni i blekitu nad nia. Wskutek predkosci orbitalnej obraz zmienia sie. Jak pod pedzlem artysty horyzont rozjasnia sie, barw przybywa, zwieksza sie ich intensywnosc. Pierwszy kosmiczny poranek ofiarowuje mi jeszcze bogatszy zestaw barw i ksztaltow. Miejsce, gdzie spodziewam sie zobaczyc Slonce, nasyca sie amarantem i purpura. Szeroko otwartymi oczyma widze, jak wylania sie jakby lustrzane odbicie Slonca, jednak o ksztalcie polowy srednicy, po to, by za chwile znow zniknac za horyzontem. Faktycznie Slonce jest poza horyzontem, pojawilo sie na moment dzieki refrakcji - zalamaniu promieni w atmosferze. Wtem wychyla sie gwaltownie spoza horyzontu jako ognista, gigantyczna kula w otoczeniu calej gamy kolorow. Slonce, wznoszac sie, maleje, traci czerwien. Nasyca sie kolorem zlocistym, jasnieje. W kabinie robi sie jasno, az zaczynaja bolec nas oczy, gasimy oswietlenie. Zjawisko wschodu Slonca oczarowuje. Jest niezwykle i fantastyczne, kojarzy sie z narodzinami Nowego. Niezwykle jest takze to, ze mozna je przezywac az szesnascie razy w ciagu doby. Wrazenie to wzbogaca uczucie niewazkosci i swiadomosc ogromnej predkosci. Weszlismy na oswietlona czesc orbity, a na Ziemi panowala jeszcze gleboka noc. Slonce powoli wznosilo sie, oswietlajac stopniowo Ziemie. Znikala czern, szarosc bladla, pojawiala sie biel chmur i blekit powierzchni planety, rozkoszowalismy sie niezwyklym, wspanialym widokiem. Znalazlem sie w innym, nieznanym mi wymiarze. Zaczynam watpic, czy moj mozg zarejestruje mnogosc zjawisk, ktore postrzegam, czy potrafie je zinterpretowac i zapamietac. Pod nami terminator - granica miedzy dniem i noca, ktora przesuwa sie wraz ze Sloncem. Niebawem Ziemia zostala calkowicie oswietlona." Fragment ksiazki, [Ausgabe: 11002] "Za pare minut przelecimy rownik. (...) Widze, jak horyzont jasnieje. Konczy sie zaledwie 33-minutowa noc kosmiczna. Lecimy w strone Slonca. Krzywizna Ziemi jest wyraznie zaznaczona pasem czerwieni i blekitu nad nia. Wskutek predkosci orbitalnej obraz zmienia sie. Jak pod pedzlem artysty horyzont rozjasnia sie, barw przybywa, zwieksza sie ich intensywnosc. Pierwszy kosmiczny poranek ofiarowuje mi jeszcze bogatszy zestaw barw i ksztaltow. Miejsce, gdzie spodziewam sie zobaczyc Slonce, nasyca sie amarantem i purpura. Szeroko otwartymi oczyma widze, jak wylania sie jakby lustrzane odbicie Slonca, jednak o ksztalcie polowy srednicy, po to, by za chwile znow zniknac za horyzontem. Faktycznie Slonce jest poza horyzontem, pojawilo sie na moment dzieki refrakcji - zalamaniu promieni w atmosferze. Wtem wychyla sie gwaltownie spoza horyzontu jako ognista, gigantyczna kula w otoczeniu calej gamy kolorow. Slonce, wznoszac sie, maleje, traci czerwien. Nasyca sie kolorem zlocistym, jasnieje. W kabinie robi sie jasno, az zaczynaja bolec nas oczy, gasimy oswietlenie. Zjawisko wschodu Slonca oczarowuje. Jest niezwykle i fantastyczne, kojarzy sie z narodzinami Nowego. Niezwykle jest takze to, ze mozna je przezywac az szesnascie razy w ciagu doby. Wrazenie to wzbogaca uczucie niewazkosci i swiadomosc ogromnej predkosci. Weszlismy na oswietlona czesc orbity, a na Ziemi panowala jeszcze gleboka noc. Slonce powoli wznosilo sie, oswietlajac stopniowo Ziemie. Znikala czern, szarosc bladla, pojawiala sie biel chmur i blekit powierzchni planety, rozkoszowalismy sie niezwyklym, wspanialym widokiem. Znalazlem sie w innym, nieznanym mi wymiarze. Zaczynam watpic, czy moj mozg zarejestruje mnogosc zjawisk, ktore postrzegam, czy potrafie je zinterpretowac i zapamietac. Pod nami terminator - granica miedzy dniem i noca, ktora przesuwa sie wraz ze Sloncem. Niebawem Ziemia zostala calkowicie oswietlona."
Fragment ksiazki<